Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Piter • INSIMILION

    Recenzje


    Piter

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: Joisana
    Utworzono: 26.03.2012
    Aktualizacja: 26.03.2012


    Okładka Opis
    • Autor:
      Szymun Wroczek
    • Tytuł oryginału:
      Питер
    • Tłumacz:
      Paweł Podmiotko
    • Rok wydania:
      2011
    • Wydawca:
      Wydawnictwo Insignis
    • ISBN:
      978-83-61428-46-6

    Macie ochotę na parę dni zanurzyć się w postapokaliptycznym świecie, gdzie rzeczywistość przeplata się z fantastyką, a człowiek nie może być pewny jutra? Nieobce są wam klimaty „Stalkera”, „Drogi” i „Fallouta”? Jeśli tak – cóż tu dużo mówić – przeczytanie „Pitera” jest dla was nieuniknione.
     
    Książka ta stanowi część o wiele większego przedsięwzięcia. Wszystko zaczęło się od powieści Dmitrija Glukhovsky'ego zamieszczonej najpierw w internecie, a parę lat później opublikowanej drukiem pod nazwą tytułem „Metro 2033”. Dalej potoczyła się lawina kolejnych pomysłów, przedstawiony świat zyskał sobie wiernych amatorów, pojawili się doradcy naukowi oraz fan fiction, z których wiele rozrosło się do nowych powieści. Na fali tego niesłabnącego zainteresowania serią powstała również omawiana powieść.
     
    Jej akcja rozgrywa się w Petersburgu, zdrobniale określanym jako „Piter”. Wydarzenia mają miejsce po Katastrofie (wojna atomowa), w wyniku której zginęła większa część populacji. Jedynie nielicznym udało się przetrwać; schronienie znaleźli w tunelach metra. Wśród ocalałych powoli rodzą się zupełnie nowe wierzenia, poglądy, legendy, przysłowia – ludzie przystosowują się do życia pod ziemią. Mijają lata i mało kto już pamięta, jak było dawniej. Utrzymująca się na powierzchni silna radiacja uniemożliwia powrót większości form życia. Nie zmienia to faktu, że pojawiają się tam przeróżne, tak typowe dla tego podgatunku fantastyki, mutanty. Oczywiście, stwory te bynajmniej nie ułatwiają ludziom życia – są ich zajadłymi wrogami i dodatkowym powodem, by nie wyłazić na górę. Tylko najbardziej odważni (bądź szaleni) wychylają nosy z metra. I to są właśnie diggerzy – osoby, które zajmują się przynoszeniem z powierzchni wszelkiej maści artefaktów, przy okazji stawiając czoła hordom bestii.
     
    Fabułę otwiera walka z potworem, zabójstwo oraz kradzież – pomysły banalne, opisane w sposób godny taniej powieści sensacyjnej. Z początku przyjemność czytania dodatkowo psuje rwany sposób narracji. Każdy rozdział składa się z ogromnej ilości małych posklejanych ze sobą fragmentów, między którymi następuje przeskok miejsca, postaci i czasu – pratchettowski styl pisania. Stopniowo można jednak przywyknąć do tego pozornego chaosu, a nawet dostrzec w nim sens.
     
    Generalnie, im dalej, tym lepiej. Znajdujemy wiele ciekawych pomysłów, odwołań, akcja zaczyna naprawdę wciągać. Główni bohaterowie zachowują się naturalnie, często dają się ponosić emocjom, są postaciami „z krwi i kości”. Mają swoje marzenia, kompleksy, drobne sekrety skrywane przed innymi. Parę z nich pojawia się tylko na moment, ale i tak zapada w pamięć przez związaną ze sobą historię.
     
    Nieco razi podejście głównego bohatera do kobiet. Absolutnie każdą traktuje jak potencjalny obiekt zainteresowania. Przedstawicielki płci pięknej nie mają w powieści wiele do gadania i nie decydują same o sobie. Zazwyczaj występują w roli ozdobnika, może z jednym czy dwoma wyjątkami.
     
    „Piter” obfituje w smaczki kulturowe, co pozytywnie mnie zaskoczyło. Pojawiają się cytaty ze znanych dzieł, urywki piosenek, odwołania do filmów. Miła niespodzianka spotyka nas już na pierwszej stronie - fragment „Pikniku na skraju drogi”. Występuje tu nie bez przyczyny: digger – ryzykant wyruszający do zakazanej, niebezpiecznej strefy po artefakty - wydaje się w oczywisty sposób nawiązywać do stalkera Strugackich.
     
    Powieść jest istną kopalnią złotych myśli. Nowe podrozdziały często rozpoczyna aforyzm w rodzaju: „jeśli nie szukasz przygód, przygody znajdą cię same” czy też „bawimy się, a potem wpadamy w wir wątpliwości”; tego typu życiowych mądrości znajdziemy w utworze multum. Są ciekawym urozmaiceniem i skłaniają do chwili zastanowienia.
     
    W tekście trafia się wprawdzie kilka błędów, ale nie są szczególnie rażące. W jednym momencie autor przywołuje Mistrzostwa Świata w piłce nożnej w roku 2010, a konkretniej mecz drużyn, które wówczas ze sobą nie grały (usprawiedliwia to jednak fakt, że książka została pierwszy raz wydana na krótko przed Mistrzostwami).
     
    Nie sposób nie zwrócić uwagi, że w metrze Szymuna Wroczka wszystko jest przerysowane, często aż do przesady. Występujące pomiędzy ludźmi podziały wydają się co najmniej sztuczne. Ćpuni, kastraci, ślepcy, naukowcy – oto kogo główny bohater spotyka na poszczególnych stacjach metra. Toporne? Daje to dziwne wrażenie pomieszania z poplątaniem i nie wpływa korzystnie na realizm kreowanego świata. Wyczuwa się na kilometr coś nienaturalnego. Człowiek jest taki a taki – jest wegetarianinem, faszystą albo żołnierzem. Nikim pośrednim. Zdawać by się mogło, że w metrze nie można być szarym obywatelem. Jeśli nie przyłączysz się do tej czy innej kasty, po prostu zginiesz. Jednak za cenę przeżycia często trzeba wiele zapłacić, o czym przekonali się niektórzy bohaterowie.
     
    Powieść ciągle oscyluje na granicy realizmu i fantastyki, co pewien czas zbaczając to w tę, to w tamtą stronę. Gdyby wyciąć kilka końcowych rozdziałów oraz parę fragmentów w środku, czytelnik w ogóle by nie zauważył, że ma do czynienia z sf, jednak to właśnie te elementy sprawiają, że „Piter” jest tak magiczny.
     
    Na koniec jeszcze słówko o samym wydaniu. Chociaż nie należy oceniać książek po okładkach, warto ocenić okładkę w odniesieniu do książki. Tutaj wypada raczej pozytywnie – mężczyzna w szarym, znoszonym, ubraniu i masce przeciwgazowej wskazuje na konwencję postapokaliptyczną, a widoczny w tle budynek (Twierdza Pietropawłowska) oraz statek (Aurora) to symbole Petersburga. Odwróciwszy książkę, znajdziemy mapkę sieci metra, która pozwala zorientować się, jak daleko zawędrowali bohaterowie.
     
    Komu polecam „Pitera”? W zasadzie wszystkim fanom fantastyki – zarówno tym z odchyłami w stronę fantastyki naukowej, jak i baśniowej. Komu nie polecam? Feministkom i fantastofobom, którzy oczekują, że świat przedstawiony będzie w stu procentach spójny, logiczny i zgodny z nauką.

    Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękujemy:

     



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw