Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Robokalipsa • INSIMILION

    Recenzje


    Robokalipsa

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: Oceansoul
    Utworzono: 17.03.2012
    Aktualizacja: 17.03.2012


    Okładka Opis
    • Autor:
      Daniel H. Wilson
    • Tytuł oryginalny:
      Robopocalypse
    • Autor tłumaczenia:
      Rafał Śmietana
    • Rok wydania:
      2011
    • Wydawca:
      Znak
    • ISBN:
      978-83-240-1654-9

    Człowiek konstruuje robota. Technika rozwija się, możliwości rosną, a ludzie, jak to mają w zwyczaju – pozostają nienasyceni, przekraczają kolejne granice tworzenia. Czy taka zabawa w Boga może skończyć się dobrze? Z licznych dzieł literackich czy filmowych doskonale wiemy, że nie. W „Robokalipsie” wydarza się dokładnie to, czego mogliśmy się spodziewać po kolejnej realizacji znanego tematu – bunt robotów przeradza się w zbierającą krwawe żniwo wojnę, jednak ludzkość, choć ciężko doświadczona przez nieprzyjaciela, dzielnie się broni i nie traci ducha walki, a w tle powiewa amerykańska flaga. Tego zaś, jaki będzie wynik batalii, nie musimy się nawet domyślać – autor zdradza go w prologu powieści.
     
    Ten krok był nad wyraz ryzykowny. Rezygnacja z suspensu, wyprzedzanie faktów – nagminne w każdym rozdziale – to zabiegi niespotykane, czemu trudno się dziwić. Utrzymywanie w napięciu i niepewności czytelnika, który wie, jak dany epizod i cała historia się zakończą, nie jest proste. Danielowi H. Wilsonowi udało się sprostać temu zadaniu, a jego powieść to jedna z tych pozycji, które trudno odłożyć na bok w trakcie lektury. Choć bardzo szybko można się zorientować, że nie mamy do czynienia z literackim arcydziełem, to trudno odmówić „Robokalipsie” umiejętności trzymania odbiorcy nad kolejnymi stronicami do późnej nocy. Na tym jednak jej zalety się kończą.
     
    Jak zauważą nawet ci, którzy nie zjedli zębów na science fiction, o walce człowieka z maszynami, będącymi dziełem ludzkich rąk, pisano i kręcono filmy po wielokroć. „Robokalipsa” nie próbuje powiedzieć w tym temacie niczego nowego, a konflikt zarysowany został bardzo powierzchownie – ot, pewien robot, targany żalem i gniewem, postanawia pokazać ludzkości, gdzie jej miejsce. Gros mieszkańców planety ginie, pozostali muszą ukrywać się na terenach odciętych od cywilizacji bądź trafiają do obozów pracy, gdzie są modyfikowani przez androidy na ich obraz i podobieństwo. Śledzimy losy kilku bohaterów, którzy dzielnie stawiają opór zbuntowanym maszynom, a że zakończenie utworu jest nam znane, nie musimy nawet kibicować postaciom w ich dążeniach. Obecności treści ważkich i skłaniających do przemyśleń – nie stwierdzono.
     
    Obrana przez autora forma prezentowania historii z założenia brzmi ciekawie – retrospekcje, wielu narratorów i różne punkty widzenia. W praktyce wypada blado, gdyż każdy bohater, niezależnie od tego, czy jest nastoletnią dziewczynką, komisarzem policji czy żołnierzem na froncie, wypowiada się i myśli w ten sam sposób. Styl Wilsona jest przy tym niezwykle uproszczony, pozbawiony wszelkich ozdobników, polotu i finezji. Miejsca zabrakło na szczegółowe opisy czy dogłębne analizy psychologiczne – co razi szczególnie w przypadku bohaterów ciężko doświadczonych przez wojnę. Co jakiś czas pisarz próbuje zagrać na emocjach czytelników, wzruszyć ich okrucieństwem maszyn czy honorowym postępkiem człowieka, ale próżne są jego starania, skoro odbiorca w żaden sposób nie jest z postaciami związany.
     
    Powieść przypomina plan wydarzeń, mający posłużyć za bazę do stworzenia filmowego scenariusza – który, notabene, zdążył już powstać. Wierzę, że film w reżyserii Stevena Spielberga będzie lepszy od swego literackiego pierwowzoru; historia, jej rozmach i potencjalny dramatyzm, mają szansę do odbiorcy przemówić, jeśli tylko zostaną odpowiednio podane. Wilsonowi nie do końca się to udało. Stworzył łatwo przyswajalny bestseller, który przyrównać można jedynie do amerykańskiego hamburgera – owszem, z braku alternatywy zdarza się po niego sięgnąć, ale nie jest to najlepszy wybór, jeśli mamy większe wymagania czy oczekiwania. Tym zaś, którzy pragnąć zgłębiać temat granicy człowieczeństwa i mierzenia się ludzkości z brzemieniem tworów własnych rąk, polecam sięgnąć po klasykę – choćby po „Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?” Philipa K. Dicka. Będzie to popołudnie lepiej spędzone od tego z „Robokalipsą”.

    Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękujemy:

     



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw