Okładka | Opis |
|
„Sługa Boży” to zbiór opowiadań, powiązanych ze sobą jedynie tematyką i głównym bohaterem. Jest nim inkwizytor Mordimer Madderdin, Sługa Boży, Młot na czarownice i Miecz w rękach Aniołów. Jego wiara różni się jednak od naszej – wedle niej, Jezus Chrystus zstąpił z krzyża i pokarał grzeszników, „topiąc Jerozolimę we krwi”. Wiele wieków po tych wydarzeniach utworzony przez Niego Kościół stanowi potężną siłę, będącą jednym z fundamentów Cesarstwa. Jednak prócz wykładania podstaw wiary zajmuje się ona czymś jeszcze – walką. Walką z poganami, heretykami, a nawet demonami. I w tym celu powołuje Święte Oficjum, do którego należy Mordimer, pokorny sługa Jego Ekscelencji i zwierzchnika Oficjum, Biskupa Hez-Hezronu.
Muszę przyznać, że świat wykreowany przez Jacka Piekarę wyjątkowo przypadł mi do gustu. Zabieg „przeinaczenia” podstaw chrześcijaństwa, choć wydaje się prosty, jest też niesamowicie skuteczny, pozwala na łączenie historii z fikcją, a wszystko to w mrocznym klimacie epoki wczesnego renesansu. Tutaj Anioły są uosobieniem strachu, a modlitwa „Ojcze nasz” kończy się słowami „(…) i daj nam też siłę, abyśmy nie odpuścili naszym winowajcom, a zło niech pełza w prochu u stóp naszych. Amen”. Świat, w jakim przyszło żyć Mordimerowi, jest bezlitosny i okrutny niczym Bóg, który go stworzył. Nie ma tutaj typowego podziału na dobro i zło. Bo czy rzeczywiście tym pierwszym określeniem można nazwać Kościół, który żelazną ręką trzyma wiernych za kark? Kupców gotowych na wszystko, byleby osiągnąć zysk? Miasta, w których roi się od dziwek, bandytów i morderców? Stworzenie tak przekonującego i niepokojącego klimatu to nie lada wyczyn, za co należą się autorowi brawa.
Najważniejszym elementem książki jest jednak bohater. Mordimera Madderdina, osobę stanowiącą główną oś fabuły, ciężko jednoznacznie scharakteryzować. Jest inkwizytorem, co oznacza, że poza wiedzą teologiczną posiada również znaczne wyszkolenie wojskowe, śledcze, a także katowskie. Mimo iż niejednokrotnie przyjdzie mu korzystać z tego ostatniego w czasie swoich przygód, nie można przy tym zarzucić mu zupełnej bezduszności. Mordimer święcie wierzy w swoje powołanie, a przy tym „radość” czerpie z, jak sam to określa, „służenia Bogu i jedynemu Kościołowi”, a nie z torturowania ludzi. Przy tym nie jest pozbawiony typowo ludzkich słabości. Lubi dobrze zjeść, wyspać się, pić i „zabawić się”, lecz gdy trzeba – potrafi poświęcić się „sprawie”. To właśnie połączenie niemal fanatycznego, bezlitośnie ścigającego herezję inkwizytora, ze zwykłym, bystrym człowiekiem, ironicznie komentującym swoje poczynania, sprawia, że jest on jedną z najciekawszych postaci polskiej fantastyki, co przekłada się na odbiór książki, ponieważ to Mordimer jest narratorem. Wszyscy padają ofiarą jego cynizmu - „pracodawcy”, towarzysze podróży, osoby przypadkowo spotkane, przełożeni… a nawet on sam. Czarny humor, którym epatują wypowiedzi bohatera, idealnie pasuje do klimatu całej książki. Choć nie każdemu musi on przypaść do gustu, niewątpliwie stanowi jedną z największych zalet tytułu.
Jak wspomniałem, „Sługa Boży” to zbiór opowiadań, które można określić jako kilka losowo wybranych kart z życia inkwizytora Madderdina. Książka zawiera piękne, a zarazem mroczne ilustracje poprzedzające każdą z historii, nawiązujące do nich tematycznie. Podobnie ma się sytuacja z krótkimi cytatami z Biblii, które otwierają każdą z nich. W kontekście całej książki wydają się one znacznie bardziej złowieszcze niż normalnie. Wydanie drugie, wzbogacone o dodatkowe opowiadanie „Czarne płaszcze tańczą”, stanowiące wstęp (i jedyny, bardziej określony punkt z życia Mordimera) do przygód inkwizytora, naprawia część starych błędów, lecz niestety dodaje też parę nowych. Najbardziej rzucającym się w oczy jest rozbieżność w odmianie imion niektórych postaci drugoplanowych. Sprawia to wrażenie, jakby korektorzy nie mogli się ostateczne zdecydować, którą wersję wybrać. Oprócz tego, sporadycznie, brakowało gdzieniegdzie przecinka czy innego znaku interpunkcyjnego, lecz na tyle rzadko, że wspominam o tym jedynie z obowiązku.
Dla kogo więc jest „Sługa Boży”? Przede wszystkim dla osób szukających niewymagającej lektury. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się inaczej, książka nie wzbudza żadnych większych emocji ani nie zachęca do rozważań religijnych. Każde opowiadanie to po prostu próba sił między Mordimerem a „siłami nieczystymi”. To historie, które pozwolą czytelnikowi się odprężyć i jako takie sprawdzają się świetnie. Ironiczny dowcip bohatera w narracji jest tego gwarantem. Jeśli tylko nie przeszkadza nam dość kontrowersyjna wizja świata, postać stworzona przez Jacka Piekarę nas oczaruje i nie powoli przerwać lektury do ostatniej strony, gdzie będziemy mieli za złe autorowi, że tak szybko skończyła się nasza przygoda z Mordimerem.