Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Smutna historia braci Grossbart • INSIMILION

    Recenzje


    Smutna historia braci Grossbart

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: DarkFenrir
    Utworzono: 18.06.2012
    Aktualizacja: 18.06.2012


    Okladka Opis
    • Autor:
      Jesse Bullington
    • Tytuł oryginalny:
      Sad Tale of the Brothers Grossbart
    • Tłumacz:
      Małgorzata Strzelec
    • Rok wydania:
      2012
    • Wydawca:
      MAG
    • ISBN:
      978-83-7480-253-6

    Pierwszy kontakt ze „Smutną historią…” sugeruje nam, że będziemy mieć do czynienia z nietypową powieścią fantasy. Powieścią, w której pierwsze skrzypce grają najgorsze ludzkie instynkty, potwory, jakich brzydotę trudno ogarnąć wyobraźnią i inne diabelskie pomioty. Jak to jednak często bywa, pierwsze wrażenie jest bardzo mylne.
     
    „Smutna historia…” praktycznie od samego początku nosi znamiona ludowej baśni, która została w brutalny sposób zniekształcona przez Bullingtona. Niebagatelne znaczenie dla fabuły ma fakt, że rozgrywa się ona w drugiej połowie dwunastego wieku na terenie dzisiejszych Niemiec. Stąd naprawdę nietrudno zauważyć w książce elementy charakterystyczne raczej dla „Baśni braci Grimm”, z tą różnicą, że te także będą  „zmodyfikowane” w dość szczególny sposób. Bez większych problemów można znaleźć tu mniejsze i większe odwołania do znanych baśni – w jednej z opowieści snutych przez postać drugoplanową można dostrzec nawet podobieństwo do „Jasia i Małgosi”. Tylko że w wersji Bullingtona nijak nie przypomina ona bajki na dobranoc dla grzecznych dzieci.
     
    Fabułę „Smutnej historii…” cechuje, niestety, bardzo mocno widoczna epizodyczność. Cała książka to właściwie zbiór epizodów zebranych w jedną całość i zszytych grubymi nićmi. Przerywnikami w „zaliczaniu” kolejnych przygód tytułowych braci są opowieści napotkanych postaci, w których przybliżają one swoje dzieje niesympatycznym brodaczom. Jak łatwo się domyślić, trudno zaliczyć je do historii szczęśliwych i radosnych.
     
    Epizodyczność ową widać szczególnie w niesamowitej wręcz losowości napotykanych podczas podróży monstrów i postaci – konia z rzędem temu, kto opracuje klucz, według jakiego autor rzuca przed Grossbartów kolejne niebezpieczeństwa i nowe przygody.
     
    Największy problem „Smutnej historii…” leży jednak w jej fundamentalnych założeniach. Nie da się ukryć, że pierwsze kilkadziesiąt stron książki nastawia czytelnika na fantasy inne niż wszystkie; książkę, w której przemoc jest eskalowana wręcz do granic dobrego smaku (o ile o takowym można mówić w przypadku recenzowanej pozycji). Jednak w bardzo krótkim czasie znikają bracia Grossbart, jakich poznaliśmy na początku, a na ich miejsce pojawiają się zwykli ludzie, tacy niesforni poszukiwacze przygód. Owszem, dbają o własne tyłki, jednak w niczym nie przypominają oni pierwotnych bohaterów. Co gorsza, w pewnym momencie zaczynają wręcz ewoluować w kierunku tępicieli zła i dobrych rycerzy, którzy będą nieść potrzebującym pomoc. Na swój sposób, ale jednak…
     
    Grossbartowie mają jednak swój specyficzny urok, szczególnie jako filozofowie. Jak wyglądać będzie kontemplacja kwestii teologicznych w wykonaniu dwóch, nie oszukujmy się, wioskowych kmiotów? Ano tak, że powstanie z tego wręcz nowy nurt herezji, według którego niepokalane poczęcie było zwyczajnym gwałtem, a Maryja w zemście urodziła Bogu „najbardziej pierdołowatego syna na świecie”. Takich „smaczków” jest jednak niewiele – bracia jako kabaret są całkiem nieźli, lecz w rolach łowców przygód wręcz godni pożałowania.
     
    Nie ma co ukrywać, że „Smutna historia braci Grossbart” to historia naprawdę smutna. Z tego względu, że oczekiwania (szczególnie po wstępnej lekturze) były zgoła inne. Tymczasem autor dość szybko najwyraźniej w pisaniu się pogubił, postanowił z pierwotnych założeń zrezygnować i postawić raczej na kreację mrocznego obrazu średniowiecza niż na tytułowych Grossbartów i wartości, jakie prezentują. Owszem, „Smutna historia…” to powieść dość specyficzna, jednak nie idzie to w parze z jakością. A szkoda, bo mogła być czymś więcej niż pozycją, o której za pół roku wszyscy zapomną.

    Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziekujemy:

     



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw