Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Wędrowcy z Valhalli • INSIMILION

    Recenzje


    Wędrowcy z Valhalli

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: Shiris
    Utworzono: 27.12.2011
    Aktualizacja: 27.12.2011


    Okładka Opis
    • Autor:
      Robert E. Howard
    • Tytuł oryginalny:
      Marchers of Valhalla
    • Tłumacz:
      Jacek Ring
    • Rok wydania:
      1991
    • Wydawca:
      Andor
    • ISBN:
      8385227040

    Dzieła Roberta E. Howarda wydawano w Polsce od lat osiemdziesiątych. Ukazała się trudna do policzenia liczba zbiorków, tomików, a czasem nawet pojedynczych opowiadań wydawanych w formie książkowej. Zliczyć je wszystkie i uporządkować to zadanie przerastającym ludzkie siły. Dla mnie twórczość tego pisarza jest o tyle ważna, że dzięki niemu poznałam fantasy, tak jak inni odkrywali je dzięki Tolkienowi. Chodziłam po bibliotekach, antykwariatach i księgarniach, szukając książek jego autorstwa, trafiając na dużą ilość najróżniejszych serii i osobnych wydań twórczości tego pisarza. Wtedy właśnie zrozumiałam, jaki chaos panuje w polskich wydaniach twórcy „Conana”. Do dziś zresztą nikt go nie uporządkował.

    Zbiorek „Wędrowcy z Valhalli” został wydany w 1991 roku, nakładem wydawnictwa „Andor”, które miało na koncie kilka innych, podobnych pozycji. Zawiera on trzy opowiadania – tytułowe, „Jeździec Gromu” i „Zmierzch Ponurego Boga”. Dotyczą one różnych postaci i rozgrywają w odrębnych miejscach, chociaż, jeżeli wierzyć dołączonemu do zbiorku wstępowi autorstwa Piotra Czechowskiego, akcja wszystkich dzieł Howarda toczy się w tym samym uniwersum, które jest naszym światem o lekko zmodyfikowanej historii. W przedstawionych tu utworach autor sięga czasów wikingów, dzikiego zachodu oraz wędrówek ludów.

    Otwierający zbiorek „Wędrowcy z Valhalli” poświęceni są postaci Jamesa Alisona i jego alter ego z dawnych czasów – Hiamlara, potomka rodu Aesirów. Znajdziemy tu opowieść o wielkiej podróży ludzi północy, zakończonej pod murami pradawnego miasta Khem. Jego mieszkańcy, po starciu z ludem Hiamlara, zawierają z nim pokój, aby wspólnie stawić czoła jeszcze innemu wrogowi. Główny bohater zainteresowany jest jednak bardziej Aluną, kapłanką z Khem, pochodzącą z jego rasy. To zainteresowania sprawia, że powoli odkrywa on mroczne sekrety wiekowego miasta i jego zdegenerowanych mieszkańców. Opowiadaniu temu najbliżej jest do typowo „barbarzyńskiej” twórczości Howarda.

    W „Jeźdźcu Gromu” zawiązanie akcji ma podobny charakter co w „Wędrowcach z Valhalli”. Znowu całość to wspomnienia z poprzedniego wcielenia bohatera, tym razem żyjącego w połowie XVI wieku indiańskiego wojownika z plemienia Komanczów. Autor trochę zbliża się tutaj do twórczości Karola Maya, ale jednak nie tworzy plagiatu czy typowo „westernowej” historyjki. Opowieść dotyczy garstki Indian, którzy, uciekając przed liczniejszym wrogiem, trafiają na ziemie władane przed pradawnego czarownika Tezcatlipocę. W takich właśnie okolicznościach główny bohater spotyka wychowaną przez Indian hiszpankę o imieniu Conchita, wojowniczkę z plemienia Pawnisów.

    „Zmierzch Ponurego Boga” różni się od reszty treścią oraz formą. To właściwie minipowieść, podzielona na rozdziały. Jej głównym bohaterem jest Conn, Irlandczyk, niegdyś sprzedany w niewolę za popełnione przestępstwa, teraz wracający do domu, żeby u boku swoich ludzi walczyć z wikińskimi najeźdźcami. Nie tylko mamy tutaj dużo liczniejsze grono postaci (można nawet powiedzieć, że występuje bohater zbiorowy, bo Conn nie jest najważniejszy fabularnie), ale i rozbudowaną historię z mocno zaznaczonym wątkiem mitologiczno-religijnym. Pojawiają się tu istoty z mitów celtyckich, skandynawskich, a nad wszystkim góruje nadchodzące Chrześcijaństwo. Tutaj też autor oddaje głos obydwu stronom konfliktu. Fabuła sprawia jednak wrażenie niedopowiedzianej.

    Słabą stroną wszystkich trzech opowieści jest brak wyrazistych postaci kobiecych, które Howard potrafił przecież tworzyć. W „Wędrowcach z Valhalli” rola Aluny ogranicza się do bycia ratowaną i kochaną przez bohatera. Conchita z „Jeźdźca Gromu” nie ma okazji, aby się wykazać, a zakończenie bardzo mnie rozczarowało. „Zmierzch Ponurego Boga” nie zawiera pierwszoplanowego wątku miłosnego, a postaci kobiece, występujące na drugim i trzecim planie, to manipulantki. Nie ma tu hardych kobiet, odwagą nieustępujących mężczyznom, jak Belit, Czerwona Sonia czy Valeria. Bohaterowie męscy są dość typowi, choć widać różnice między prymitywnym Indianinem, który kobietę najpierw bije, a potem pyta, a człowiekiem północy, zachowującym szacunek wobec przedstawicielek swojej rasy.

    Proza Howarda jest dość charakterystyczna - wartka akcja, zręcznie uzupełniana monumentalnymi opisami, krwawe starcia, bohaterowie, z których testosteron wręcz się wylewa, ale nie będący (zazwyczaj) zgrają bezmyślnych osiłków, elementy grozy, bez wątpienia inspirowane przez "samotnika z Providence" - H. P. Lovecrafta, tworzą dość charakterystyczny, a przy tym niezwykle inspirujący styl, który, mimo upływu kilkudziesięciu lat, wciąż jest atrakcyjny.

    Wydanie jest takie sobie, właściwie dość chałupnicze. Format małego, kieszonkowego tomiku, nieduża czcionka. Obrazek na okładce ze skromnie ubraną panną, trzymającą miecz i uciętą głowę, nie ma żadnego związku z treścią opowiadań, a jego jakość trudno nazwać wysoką. W wielu miejscach pojawiają się nierówno przycięte strony (zdarza się, że pierwsze zdanie od góry zostaje częściowo obcięte), skład nie zawsze jest idealny, a akapity w niektórych miejscach nie zostały zachowane. Za to tłumacz wykonał porządną robotę. Nie znalazłam też zbyt wielu błędów i usterek językowych.

    Te trzy historie prezentują mniej znanych bohaterów Roberta E. Howarda i jeżeli ktoś sięga po twórczość tego autora ze względu na Conana, to może być zaskoczony, bo tylko pierwsze z nich jest w klimacie bliskim historiom o barbarzyńcy z Cymerii. Dwa pozostałe odbiegają od niego, a „Zmierzch Ponurego Boga” sprawia wrażenie, że autor miał ochotę stworzyć coś większego, tylko ostatecznie zmienił zdanie. Szkoda, bo akurat ta opowieść ma największy potencjał ze wszystkich trzech znajdujących się w tym tomiku.



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw