Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Wyprawa w Góry Księżycowe • INSIMILION

    Recenzje


    Wyprawa w Góry Księżycowe

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: Serenity
    Utworzono: 05.09.2013
    Aktualizacja: 05.09.2013


    Okładka Opis
    • Autor:
      Mark Hodder
    • Tytuł oryginalny:
      Expeditions to the Mountains of the Moon
    • Tłumacz:
      Maciej Pawlak
    • Rok wydania:
      2013
    • Wydawca:
      Fabryka Słów
    • ISBN:
      978-83-7574-898-7

    Każda przygoda musi się kiedyś skończyć. Tak samo musiało się stać w przypadku perypetii Burtona i Swinburne’a z cyklu Marka Hoddera. Ale koniec jest zarazem początkiem i tak można też potraktować "Wyprawę w Góry Księżycowe".

    Wyprawa, która ma na celu zdobycie trzeciego Oka Naga, tego ukrytego w rejonie Wielkich Jezior Afrykańskich, u źródeł Nilu, jest już prawie gotowa. Rotostatek został przyszykowany, załoga skompletowana, a Burton, choć ma pewne wątpliwości – przygotowany do rozpoczęcia misji. Pozostało jeszcze ostatnie, pożegnalne przyjęcie i ekspedycja, w skład której oprócz królewskiego agenta wejdą: Algernon Swinburne, policjanci Trounce, Honesty, Bhatti i Krishnammurthy, Isabella Mayson i siostra Raghavendera, a także Oscar Wilde; będzie mogła ruszyć do Afryki. Ale nie obejdzie się bez komplikacji, nie zdradzę jednak jakich, żeby nie zepsuć niespodzianki.

    Ten tom przygód Burtona i Swinburne’a był wyjątkowo emocjonujący – Hodder mocno postawił na budowanie napięcia i wzbudzanie reakcji czytelnika. W „Dziwnej sprawie Skaczącego Jacka” i „Zdumiewającej sprawie nakręcanego człowieka” autor skupiał się bardziej na budowaniu klimatu brudnego steampunkowego Londynu. Tutaj tego nie ma – wraz z momentem wkroczenia do Afryki Hodder zaczyna się koncentrować na graniu emocjami czytelnika. I wychodzi mu to doskonale, bo w kilku miejscach w książce z moich oczu popłynęły łzy smutku. Jedno zdanie szczególnie mnie wzruszyło i myślę, że nie tylko mnie.

    W trakcie wyprawy w Góry Księżycowe Burton pogłębia przyjaźnie z bohaterami, których znamy już z poprzednich tomów. Duet królewskiego agenta ze Swinburne’em ulega rozkładowi – poeta przestaje w trakcie podróży do Afryki pełnić tak ważną dla fabuły rolę i usuwa się nieco w cień, na czym skorzystały epizodyczne raczej postacie Williama Trounce’a i Herberta Spencera. W końcówce książki na znaczeniu ponownie  na kartach powieści gości osobiście John Speke, którego wątek kończy się zaskakująco. Pojawia się również nowy, dość ważny bohater – Bertie Wells, a właściwie George Herbert Wells, który jednak wydał mi się być dość nijaki, stworzony tylko po to by odegrać określoną rolę. Może po prostu wydał mi się taki w porównaniu z kolorowym i kontrowersyjnym Swinburne’em?

    Niezwykle interesująca jest konstrukcja powieści – Hodder w ciekawy sposób przeplata dwa, a czasami trzy czasy akcji. Dopiero na ostatnich stu stronach daje poznać czytelnikowi odpowiedź na pytanie o przyczynę tego zjawiska. Jednocześnie samo zakończenie powieści, jeśli spojrzeć na całość Hodderowskiego uniwersum, rozgrywa się najwcześniej, u samego źródła. Coś w tym miejscu się kończy i jednocześnie się zaczyna, coś zupełnie nowego, ale nie do końca zgodnego z wolą Burtona.

    „Wyprawa w Góry Księżycowe” stanowi idealne zwieńczenie wątków rozpoczętych w „Dziwnej sprawie Skaczącego Jacka” i „Zaskakującej sprawie nakręcanego człowieka”. Szkoda, że najprawdopodobniej to już koniec tej historii, bo zżyłam się z panami Burtonem i Swinburne'em. Ale czy aby na pewno już ich nie zobaczymy? 

    Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękujemy:



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw