Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Recenzje • Xanth. Zamek roogna • INSIMILION

    Recenzje


    Xanth. Zamek roogna

    Literatura » Recenzje » Recenzje
    Autor: Moreni
    Utworzono: 12.01.2013
    Aktualizacja: 12.01.2013


    Okładka Opis
    • Autor:
      Piers Anthony
    • Tytuł oryginalny:
      Castle Roogna
    • Tłumacz:
      Paweł Kruk
    • Rok wydania:
      2012
    • Wydawca:
      Nasza Księgarnia
    • ISBN
      978-83-10-12110-3

    Cykl „Xanth” Piersa Anthony’ego już dawno stał się klasyką gatunku. Dla czytelników nieanglojęzycznych problemem w delektowaniu się lekturą może być specyficzny językowy humor. Po polsku w nowym tłumaczeniu ukazał się trzeci tom cyklu, „Zamek Roogna”, w założeniu też ostatni. Jak wrażenia?

    Dor, syn Binka i prawdopodobnie przyszły król Xanthu, nie jest szczególnie lubiany na zamku. Prawdopodobnie dlatego, że posiada dość krępujący talent – potrafi rozmawiać z przedmiotami. A każdy wie, świadkami jakich krępujących sytuacji potrafią być przedmioty. Aby przygotować chłopca do rządzenia (i pomóc mu dojrzeć), obecny król wysyła go na misję w czasie po eliksir przywracający zombie do życia. Tak więc Dor cofa się o 800 lat i wciela w przyziemskiego barbarzyńcę. Czy chłopcu uda się wykonać zadanie?

    „Xanth” pisany był jako cykl dla dorosłych. Jak bardzo zmieniły się standardy, najlepiej widać po „Zamku Roogna” właśnie. Kiedy książka powstawała, wystarczyło wpleść trochę erotyki, nawet nie dosłownej, żeby od razu nie kwalifikowała się dla niewinnego młodego czytelnika. I tak wspomnienie o czarze impotencji czy opis (bez żadnych detali, raczej w stylu „padli na trawę i zrobili to”) harców nimf z faunami załatwiały sprawę. Tymczasem na chwilę obecną powieść idealnie wpisuje się w nurt literatury młodzieżowej. Bo co my tu mamy? Dwunastoletniego bohatera, który potem dostaje dorosłe ciało – więc w sumie nawet starsze nastolatki mogą się z nim utożsamiać. Mamy dużo robienia mieczem i spektakularnych ucieczek czy forteli. Mamy w końcu dojrzewanie bohatera jako główny motyw powieści. Wzmianki nawiązujące do erotyki sprawiają tylko, że powieść jest dla nastolatków bardziej atrakcyjna – bo to przecież takie „dorosłe” tematy. Wychodzi więc na to, że w ramach definicji young adult mieszczą się obecnie powieści trzydzieści lat temu pisane dla dorosłego czytelnika. I jak tu ubolewać nad upadkiem fantastyki?

    A sama powieść? Cóż, niestety nie porywa. Jest w konstrukcji bardzo podobna do poprzednich tomów – bohater dostaje misję, w trakcie wypełniania której przeżywa mnóstwo przygód, a potem następuje happy end. Za trzecim razem to już trochę nudzi, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że humoru językowego raczej nie widać. Doskonale za to widać miejsca, gdzie humor był w oryginale i jest to dość frustrujące, a takie wstawki sprawiają, że powieść wydaje się przegadana – dlatego, że nie śmieszą. Może to tylko z powodu zmęczenia materiałem cyklu, ale mam wrażenie, że żarty w tomach poprzednich przełożono staranniej.

    Bohaterowie też wypadają… hm, inaczej. Niby wszystko jest OK: główny bohater - sympatyczny, spotykamy też starych znajomych i mamy przymiarki do dyskusji o odmienności w postaci wielkiego pająka, ale brak mi w „Zamku Roogna” ciekawej postaci kobiecej. W poprzednich tomach zawsze jakaś gdzieś przemykała, bodaj na trzecim planie. Tutaj zaś mamy tylko głupiutką siedemnastoletnią pokojówkę, która potrafi jeno histerycznie piszczeć i niesamowicie irytować czytelnika. Ogólnie postacie kobiece zdają się przechodzić regres z kolejnymi częściami „Xanthu”. W tomie pierwszym Cameleon jeśli nie była postacią pierwszoplanową, to przynajmniej solidną drugoplanową, mamy też pewną krewką centaurzycę. W tomie drugim pojawia się rzeczona centaurzyca, jak również nieco mdława, ale ogólnie niezgorszego charakteru nimfa. A w „Zamku Roogna”… już pisałam, co tam jest.

    Cóż, podsumowując, „Zamek Roogna” mieści się w kategorii „urocza ramotka”. Niektóre sceny są po staremu niewinnie czarujące (teraz na takie zabiegi nikt by się nie nabrał), napisano to wszystko prostym językiem i generalnie przez większość czasu czyta się przyjemnie. Ale polecam raczej miłośnikom klasyki gatunku lub osobom szukającym nieskomplikowanej rozrywki. Czytelnikom poszukującym lektury ambitnej dziękujemy.

    Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękujemy:



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.




    Ten artykuł skomentowano 0 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw