Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Dragon Age: Początek • Recenzja • INSIMILION

    Dragon Age: Początek


    Recenzja

    Działy gier » Dragon Age: Początek » Ogólnie o grze
    Autor: Oceansoul
    Utworzono: 08.12.2009
    Aktualizacja: 30.01.2010

    Wydawać by się mogło, że trudno pisać jedynie o grach przeciętnych - w końcu ile da się wymyślić przymiotników opisujących nijakość? Inaczej w przypadku produkcji bardzo dobrych oraz fatalnych, gdzie barwnie można ekscytować się każdym szczegółem lub równać z ziemią kolejne chybione pomysły. Tymczasem okazuje się, że jest jeszcze czwarty typ - gry budzące mieszane uczucia. Bardzo dobre, ale mimo to niespełniające wszystkich oczekiwań. Szumnie zapowiadane, rozbudzające apetyty, a potem... Właśnie, co potem? Tego, mam nadzieję, dowiecie się z niniejszej recenzji.

    This is War

    Zło, zapisywane przez wielkie Z, po raz kolejny wychynęło ze swej Złej kryjówki, by siać zamęt, niszczyć miasta, palić wioski, wyżynać wieśniaków i tłamsić Dobro, które będzie bronić świata przed Złem do ostatniego tchu i ostatniej kropli krwi, mogącej malowniczo rozprysnąć się na zbroi. Nikogo nie zaskoczę, jeśli zdradzę, iż czoło temu Złu musimy stawić oczywiście my. Zło tym razem postanowiło przybrać formę Plagi, czyli zgrai Mrocznych Pomiotów dowodzonych przez Arcydemona, zaś Dobro reprezentuje nasz wybawca Ferelden, Szary Strażnik, członek elitarnej formacji szkolonej do walki właśnie z tymi siłami Zła. Zanim jednak zostaniemy owym Strażnikiem i wkroczymy na ścieżkę wiodącą nas wprost do nieuchronnej konfrontacji ze Złem, trochę wody w rzece upłynie, gdyż każda historia ma swój początek...

    The Good and the Evil

    ...oraz swoich bohaterów. Co więcej, zarówno jeśli o początek, jak i o bohatera chodzi, mamy w czym wybierać. Choć fani D&D mogą poczuć się rozczarowani - w końcu raptem trzy rasy i tyle samo klas wyglądają biednie w porównaniu do mnogości opcji, które znamy nie tylko z najnowszej edycji systemu, ale i z ponad 10-letniego Baldura - to jest to miła odmiana po innych erpegach tego sezonu, z góry narzucających nam, w kogo mamy się wcielić. W Dragon Age'u zaś, kiedy już zdecydujemy między człowiekiem, elfem a krasnoludem oraz między wojownikiem, łotrzykiem a magiem, czeka nas wybór najciekawszy - jednego z sześciu pochodzeń. Każdy z prologów dostarcza rozrywki na około dwie godziny (czyli to raptem blisko 2-3% całej gry), ale jest miłym novum. Co więcej, pozwala poznać genezę niektórych wątków, na które natkniemy się dużo później, ale to można w pełni docenić dopiero po kilkukrotnym ukończeniu produkcji.

    Mechanizmy zdobywania kolejnych poziomów i rozwijania postaci są równie proste - punkty dodajemy do atrybutów, umiejętności oraz talentów (dla wojowników i łotrzyków) bądź zaklęć (w przypadku magów), przy czym wybranie niektórych spośród tych drugich i trzecich wymaga odpowiednio wysokich wartości pierwszych. Spośród wszystkich zdolności zdecydowanie najciekawiej prezentują się czary, których mamy kilka szkół, i z pewnością nie uda nam się poznać ich wszystkich.

    The moment to live and the moment to die

    Po zakończeniu wstępu początkowa nadzieja na nieliniowość pryska jednakże niczym bańka mydlana. Szybka podróż do Ostagaru, wstąpienie do Szarej Straży, a potem tułaczka od lokacji do lokacji - co prawda w dowolnej kolejności, ale i tak dogłębnie zbadamy je wszystkie. Do tego poszczególne plansze są klaustrofobiczne i aż dziw bierze, że 'duchowy spadkobierca Wrót Baldura', jak szumnie nazywany był - a może i nadal jest? - Dragon Age, nie doczekał się większych map i możliwości swobodnej eksploracji różnorakich miejsc niekoniecznie związanych z głównym wątkiem fabularnym.

    Na szczęście zadań pobocznych jako takich mamy całe mnóstwo, trochę ponad setkę, i z pewnością nie uda się ukończyć ich wszystkich podczas jednokrotnego przejścia gry. Część z tych zleceń to oczywiście klasyczne przynieś-wynieś-pozamiataj, wiążące się z niczym więcej, jak li tylko eksterminacją wrogich istot, ale trafiają się też misje bardziej urozmaicone. Do tego należy dodać zadania naszych towarzyszy - a z każdym z nich związane jest przynajmniej jedno - które polegają głównie na rozmowach i odkrywaniu przeszłości poszczególnych postaci.
    Sytuację ratują również różnorakie wybory fabularne - co prawda dotyczą one przede wszystkim misji głównego wątku, ale nie są byle jakie i mają wpływ na ostateczne zakończenie gry. Im zaś bliżej końca, tym gęściejsza atmosfera i tym trudniej się zdecydować, bowiem każda z możliwości niesie za sobą niekoniecznie pożądane konsekwencje, dotyczące nie tylko głównego bohatera, ale i dalszych losów naszych towarzyszy.

    We will fight to the death

    A jeśli przy postaciach jesteśmy, to dotknęliśmy właśnie zdecydowanie najlepszego elementu najnowszej produkcji BioWare. Towarzysze w tej grze to jedni z najpełniej wykreowanych i najbardziej realistycznych bohaterów, z jakimi przyszło mi podróżować w ciągu ostatnich dziewięciu lat, czyli od czasów premiery Planescape: Torment. Są nietuzinkowi, obdarzeni barwnymi charakterami i życiorysami, a co więcej - rozmawiają nie tylko z główną postacią, ale także komentują aktualną sytuację, zabierają głos w rozmowach z bohaterami niezależnymi oraz gawędzą między sobą. Dobrze zarysowane są wzajemne sympatie i antypatie, dialogi bawią, a na kolejne kwestie często czeka się z utęsknieniem.

    Jeszcze bardziej rozbudowane są ich wymiany zdań z postacią gracza, choć by poznać wszystkie sekrety towarzysza, trzeba wpierw zyskać jego bądź jej zaufanie. W przypadku niektórych - potrwać to może prawie do końca gry. W nawiązywaniu relacji, zarówno tych przyjacielskich, jak i romantycznych, pomaga system prezentów - pomysł całkiem zgrabny, acz nie najlepiej zrealizowany. Wręczanie trafnych podarków szybko nadrobi punkty, które straciliśmy w rozmowach lub poprzez podejmowanie nieodpowiednich decyzji, z kolej przedmioty zupełnie nietrafione nie powodują obniżenia wskaźnika sympatii, a szkoda, gdyż krztyna realizmu by w tym przypadku nie zaszkodziła.

    The fight is done, war is won

    Nasi towarzysze, oprócz umilania nam przechadzek po lokacjach swoimi wypowiedziami, mają też inne zadanie - służenie wsparciem bojowym. Możemy wykorzystać ich siłę rażenia na dwa sposoby: miłośnicy taktycznych zmagań chętniej wezmą sprawy w swoje ręce i pokierują poczynaniami wszystkich członków drużyny, korzystając często z aktywnej pauzy, oddalając kamerę i uzyskując dzięki temu coś na kształt trójwymiarowego rzutu izometrycznego, zaś ci, którzy cenią sobie wartką akcję, zdecydują się skoncentrować na jednym tylko bohaterze i śledzić akcję zza pleców postaci. Cóż jednak robi wtedy pozostała trójka? Próbuje wykorzystywać swoją sztuczną inteligencję oraz system taktyk, które każdemu można przyporządkować - dzięki temu mag zawsze zacznie pojedynek od zamrożenia przeciwnika, uzdrowiciel uleczy tego, kto straci połowę punktów życia, a wojownik zajmie się wrogiem atakującym najsłabszego członka drużyny. Przynajmniej w teorii. W praktyce różnie z tym bywa i zdarza się, iż czarodziej miotnie kulą ognia prosto we własnych kompanów, a łotrzyk będzie biegał od jednego przeciwnika do drugiego, nie zabijając jednak nikogo. Rozsądniej zachowywali się nasi towarzysze w Mass Effect, gdzie pozostawieni sami sobie potrafili w ogóle nie ginąć. W Dragon Age'u nie ma tak dobrze; nawet jeśli polegasz na taktykach i skryptach AI, trzeba wciąż śledzić sytuację i często pomagać każdemu towarzyszowi z osobna.

    I believe in nothing, not the day and not the dark

    Szybkie opanowanie taktyk i techniki rozgrywania bitew jest kluczem do sukcesu - mając na myśli zarówno samo ukończenie gry, jak i czerpanie z niej jak największej przyjemności. Walki czekają na nas co krok, więc jeśli nie radzimy sobie z nimi, użeranie się z zastępami wrogów stanie się drogą przez mękę. W niektórych momentach nawet najbardziej sprawni bojownicy o wolność Fereldenu odczują znużenie, bowiem korytarze pełne demonów albo Mrocznych Pomiotów potrafią ciągnąć się w nieskończoność. Dużo ciekawsze i bardziej urozmaicone są potyczki z bossami i trudniejszymi formami przeciwników - nie dość, że dla średnio doświadczonej drużyny potrafią być wyzwaniem nie do pokonania, co zmusza do wycofania się i powrotu w późniejszym etapie (tak, to zaleta!), to jeszcze nasze oko cieszą efektowne animacje ataków specjalnych oraz ciosów kończących żywot - zarówno szkarad, jak i naszych dzielnych kamratów.

    I believe in nothing, not in peace and not in war

    Również pozostałe animacje prezentują się całkiem dobrze. Najbardziej naturalnie wyglądają one podczas dialogów, choć palmę pierwszeństwa, jeśli o mimikę i wyrażanie uczuć chodzi, wciąż dzierży Bloodlines. Bohaterowie Dragon Age'a żywo gestykulują i przemieszczają się podczas rozmów, wszystko zaś śledzi dynamiczna kamera, przez co gra nabiera filmowego szlifu. Efektywności nie brakuje także cut-scenkom.
    Z kolei oprawa dźwiękowa stoi na typowym dla kanadyjskiego studia najwyższym poziomie - muzyka idealnie oddaje klimat gry, zmienia się w zależności od tego, czy wędrujemy po widnych lasach, czy też ponurych jaskiniach, przybiera na sile podczas starć z przeciwnikami. O ile ścieżki dźwiękowe z niektórych produkcji znikają z pamięci zaraz po ich ukończeniu, o tyle w przypadku Dragon Age'a ma się ochotę na słuchanie utworów skomponowanych przez Inona Zura i wykonanych przez Północno-Zachodnią Orkiestrę Symfoniczną także bez włączonej gry.

    I believe in nothing but the truth of who we are

    Podsumowując, Dragon Age jest grą bardzo dobrą - zarzucić można jej jedynie dość sztampową fabułę, choć nie zabrakło w niej kilku ciekawych zwrotów akcji, ciasne lokacje i zbyt duże natężenie walk. Pozostałe elementy potrafią się obronić, zwłaszcza że aktualna konkurencja na niektórych polach, takich jak interakcja z drużyną, dialogi, wybory fabularne, a wreszcie - co dla erpegów najważniejsze - odgrywanie roli, od dawna zasypia gruszki w popiele i BioWare może co najwyżej starać się prześcignąć inne własne dzieła, zarówno te sprzed dekady, jak i nowsze. Choć gry duchowo bliżej Baldur's Gate jeszcze nie było, to jest zdecydowanie zbyt wcześnie, by ogłaszać nadejście nowego króla. Poczekajmy dziesięć lat, a wtedy dopiero okaże się, czy Dragon Age sprostał nadziejom, jakie w nim pokładano.

    Śródtytuły w recenzji są cytatami z piosenki This is War autorstwa zespołu 30 Seconds to Mars.




    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 51 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.

    (1) · 2 · 3 · Nowsze »

      
     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 28
    Temat: Obrazki
    Dodany: 09.12.2009 o 11:30  

    Obrazki nadal mnie wkurzają - dla mnie ich za dużo. Na co drugi akapit powinien przypadać jeden.

      
     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 66
    Temat: Nie jest źle;-)
    Dodany: 09.12.2009 o 18:55  

    Niezła recenzja...nie podobają mi się jednak wtręty anglojęzyczne...poza tym zabrakło silniejszego akcentu na rozziew między kampanią reklamową (vide "duchowy sukcesor"), a rzeczywistością (vide uwstecznienia nawet względem stareńkiego Baldura).

    ...dodałbym też prę odniesień do "Wiedźmina", który pod wieloma względami przewyższa "kanadyjskie cudo", mimo, że ma już 2 lata.

    Ostatecznie jest o.k. (jak zwykle;-)).

      
     

    Obywatelka Insimilionu | Komentarzy: 152
    Temat: Znaczy \'wtręty\' to są śró...
    Dodany: 09.12.2009 o 19:28  

    Znaczy 'wtręty' to są śródtytuły, tak? :D Wbrew pozorom, nie są one 'od czapy', a słów piosenek nie chciałam przekładać, żeby ich nie zepsuć ;).

    Co do BG i Wiedźmina - ja się po prostu z Tobą nie zgadzam, dlatego tego nie ma ^^. IMO Wiedźmin jest fajną grą, ale jeśli o bycie erpegiem chodzi, to ma szans z DA. A co do BG, to jedyne, co BG ma moim zdaniem lepsze, to właśnie dużo dużych lokacji, w innych aspektach stawiam DA na równi lub wyżej. Dlatego nie widzę tego rozziewu, o którym piszesz. Ale oczywiście to tylko moja opinia ^^.

      
     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 66
    Temat: Ale napewno widzisz rozziew...
    Dodany: 10.12.2009 o 21:59  

    Ale napewno widzisz rozziew 10 lat między BG i DA...o to mi głównie chodziło.

    Co do Wiedźmina...to jest to gra komputerowa, dlaczego mielibyśmy go zatem oceniać inaczej niż grę komputerową? ...jako gra komputerowa "ma sznase" z DA;-).

    Poza tym zgadzam się. DA to solidna, fajna gra ("tylko" ale i "aż").

      
     

    Obywatelka Insimilionu | Komentarzy: 152
    Temat: Widzę, widzę, ale równocześ...
    Dodany: 11.12.2009 o 0:51  

    Widzę, widzę, ale równocześnie widzę też, ilu ludzi niezmiennie od tych 10 lat gra w BG i to, co nie przeszkadza im tam, nagle przeszkadza im w DA. Może po prostu tego nie rozumiem ^^. Oczywiście, też chciałabym, by DA był lepszy, bo czemu nie, ale z drugiej strony, gdyby wprowadzono więcej zmian czy nowych rozwiązań, to wtedy dopiero maniacy BG mogliby narzekać, że obiecywali duchowego następcę, a w BG to, to i tamto wyglądało inaczej! ^^
    No to jako grę komputerową, wciąż wolę DA od Wiedźmina ^^. Choć nie ma tu wielkiej przepaści, bo przy Wiedźminie naprawdę dobrze się bawiłam. Ale to dla mnie gra na jeden raz. DA póki co na co najmniej dwa razy, a potem się zobaczy.

     

    Obywatel Insimilionu | Komentarzy: 89
    Temat: [cytat]Co do Wiedźmina...to...
    Dodany: 11.12.2009 o 19:23  

    Cytat:
    Co do Wiedźmina...to jest to gra komputerowa, dlaczego mielibyśmy go zatem oceniać inaczej niż grę komputerową?



    Przede wszystkim powinniśmy go oceniać pod kątem tego, jakim jest rolplejem. Niestety, zarówno wybory, skillchecki jak i interakcja w Wiedźminie stoją na znacznie niższym poziomie niż w DA:O. Innymi słowy - to dobra gra, ale przeciętny rolplej.

    Sytuacja mogłaby być inna, gdyby dano nam możliwość kreacji własnej postaci - w przypadku Geralta i tak 90% dialogów mamy z góry narzuconych (to znaczy, że przez większość czasu wysłuchujemy co ma do powiedzenia nasz wieśmak - udział gracza jest zatem mocno ograniczony).

      
     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 66
    Temat: [cytat]Przede wszystkim pow...
    Dodany: 13.12.2009 o 20:02  

    Cytat:
    Przede wszystkim powinniśmy go oceniać pod kątem tego, jakim jest rolplejem.



    Przybliż proszę ten ciekawy sąd.

    Cytat:
    (...)widzę też, ilu ludzi niezmiennie od tych 10 lat gra w BG, co nie przeszkadza im tam, nagle przeszkadza im w DA.



    To co zachwyca u dwulatka nie zachwyca u dwunastolatka. Na tym polega różnica. BG to był wystrzał armatni, w swoim czasie, DA...nie jest tym...i to wszystko.

    Na razie nie mam motywacji do koljnego podejścia (zrobiłem jedynie nowy prolog i kawałeczek dalej...).

     

    Obywatel Insimilionu | Komentarzy: 89
    Temat: [cytat]Przybliż proszę ten ...
    Dodany: 13.12.2009 o 21:15  

    Cytat:
    Przybliż proszę ten ciekawy sąd.



    Już to zrobiłem, po krótce. Jeżeli chcesz kontynuować dyskusję, lepiej będzie, jeśli przeniesiemy się z tym na forum.

      
     

    Obywatelka Insimilionu | Komentarzy: 152
    Temat: [cytat]To co zachwyca u dwu...
    Dodany: 14.12.2009 o 19:06  

    Cytat:
    To co zachwyca u dwulatka nie zachwyca u dwunastolatka. Na tym polega różnica. BG to był wystrzał armatni, w swoim czasie, DA...nie jest tym...i to wszystko.


    Och, ale nie chodzi mi o to, że 10 lat temu zachwyciło ich to w BG, bo to akurat byłoby zrozumiałe, tylko o to, że zachwyca ich ciągle mimo upływu lat, przynajmniej na tyle, żeby przechodzili go wciąż i wciąż, i wciąż, a chwilę potem zarzucali DA to, co można i BG zarzucić.

      
     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 238
    Temat: \"BG ma 10 lat, a DA ma tyl...
    Dodany: 18.12.2009 o 19:38  

    "BG ma 10 lat, a DA ma tylko ładniejszą grafikę" bla bla bla. Wspaniałe historyjki wymyślano tysiące lat temu. Co ma się zmienić po 10 latach? Tylko kwestie zależne od techniki, przecież klimat ani fabuła nie są zależne od postępu technicznego.

      
     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 66
    Temat: Chętnie bym się zgodził z t...
    Dodany: 18.12.2009 o 20:31  

    Chętnie bym się zgodził z tym zdaniem gdybym dysponował odpowiednią umysłowością.

    To, że sama koncepacja (czyli podstawowe założenia gry) są dokładnie takie same jak 10 lat temu nie przynosi chluby obecnym tytułom. W tym i DA.

    Kiedyś był progres, dzisiaj jest regres. Kiedyś tworzono dziasiaj się odtwarza. Kto tego nie widzi...cóż trudno...podobno przekonać można co najwyżej już przekonanych;-).

    Swoją drogą recenzja Oceansoul to dobra podbódówka do rozmowy na ten temat.

      
     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 238
    Temat: Nie można tworzyć stuprocen...
    Dodany: 18.12.2009 o 20:38  

    Nie można tworzyć stuprocentowo świeżych tytułów w nieskończoność. Kto tego nie widzi... cóż trudno... zawsze to jeden powód więcej do ulubionej rozrywki większości graczy - narzekania.

      
     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 66
    Temat: [cytat]Nie można tworzyć s...
    Dodany: 20.12.2009 o 12:33  

    Cytat:
    Nie można tworzyć stuprocentowo świeżych tytułów w nieskończoność.



    Ciekawy pogląd (za który napewno pochwaliliby obecni "odtwórcy" rozrywki...)...poza tym, kto powiedział cokolwiek na teamt "[tworzenia] stuprocentowo świeżych tytułów w nieskończoność"? (najwyraźniej lekka konfabulacja).

    To co oryginalne i ciekawe, niekoniecznie musi być rewolucyjne...to co oryginalne i ciekawe 10 lat temu nie jest takie dzisiaj...BG czy TES III budzą uznanie bo nic wielkiego od tamtej pory w świecie gier nie wymyślono...to różnica między Chopinem a Blechaczem;-).

      
     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 238
    Temat: Akurat na tym polu gry zach...
    Dodany: 21.12.2009 o 11:46  

    Akurat na tym polu gry zachowują się bardzo podobnie do literatury.

    Ciekawe i oryginalne? Pierwsza cecha jest na wskroś relatywna, a drugą proszę zdefiniować.

    Misza
     

    Wędrowiec
    Temat: grało się przyjemnie, ale p...
    Dodany: 29.12.2009 o 16:37  

    grało się przyjemnie, ale pod względem "następcy" strasznie się zawiodłem jeżeli mówimy o questach pobocznych -.- /nie ma tu tej głębi co w BG2/ większe side questy różnią się od przynieś/zabij tym że są 2 rozmowy na krzyż -.-

      
     

    Obywatel Insimilionu | Komentarzy: 13
    Temat: Zaraz Co masz na myśli mów...
    Dodany: 31.12.2009 o 18:03  

    Zaraz Co masz na myśli mówiąc o większych Questach pobocznych z BG2? Przecież tam niemal wszystkie zadania kroczyły utartym szlakiem idź - zabij - zabierz łup ew. przedmiot docelowy - wróć do zleceniodawcy. Co najwyżej drobne Questy (zwłaszcza związane z siedzibą gracza) można było rozwiązać bez rozlewu krwi. A liniowość głównych była wręcz bolesna bo tam tylko szło o to by wysiec wszystko między tobą a wyjściem. W DA chociaż można było próbować załatwić sprawę polubownie. No i jednak ilość wyborów w DA była większa niż BG gdzie na całą sagę zauważyłem DWA znaczące wybory na linii fabularnej. Czyli czy idziemy do Bohdi czy do Arana i czy zrzekamy się Tronu czy siadamy na nim. Takich wyborów mamy w DA mamy przynajmniej 1 na każdy ważniejszy punkt fabularny. A pod koniec to i jeszcze więcej.

      
     

    Mieszkaniec | Komentarzy: 15
    Temat: na temat recenzji
    Dodany: 03.02.2010 o 10:34  

    Dla mnie kiepska recenzja. Na wstepie zaczepiłes temat różnicy miedzy tym co obiecali twórcy a tym co okozało sie naprawdę. Nic o mechanice gry: o dostępnych rasach było ale nie o klasach i dostepnych do nich specjalizacjach i czy to sie podobało; o rozwoju postaci i puktacji cech. Nic o tworzeniu wygladu postaci które jest wg nieco zwalone. Ciasne lokacje?! Człowieku, przeciez to jest duchowy następca BG a nie Gothica czy Obliviona albo Fallouta gdzie gracz zamienial sie we Włóczykija. W BG też było wiele ciasnych lokacji jak kopalnie, liczne podziemia i lochy. Z resztą DA wcale nie wypada żle w tej kwestii. Jest to pierwsza gra Bioware w świecie fantasy od długiego czasu ale ani słowa w recenzji o nowym świecie jakie studio wykreowało i dlaczego postanowiło odejśc od AD&D. Nic o systemie walki i sposobie używania talentów. Zgadzam sie z recenzentem że z czasem walki z hordami pomiotow stają się monotonne, w rej kwestii DA bardziej przypomina Neverwinter. Napisałeś ledwo parę słów o oprawie graficznej która jest wg mnie troche nierówna. Bioware użyło do stworzenia gry swój nowy autorski silnik który sie troche przelezał ze wzgledu na długość powstawania gry- przestrzenie otwarete takie jak lasy np głusza wygładaja licho i moga konkurowąc tylko z tymi w Wiedźminie(gre sprzed 2 lat) ale poraża bogactwo szczegółów wnętrz lokacji jakie przychodzi nam zwiedzać, no i grafika ma swój sp[ecyficzny klimat. poza tym gra jest świetnie zoptymalizowana. Długo by wymieniac o czym nie napisałes w tej recenzi także się zamukam. Ode mnie rada- pisz dłuże teksty i lepiej przygładaj sie każdemu aspektowi gry. Nic o świetnej polonizacji gry...

      
     

    Radny | Komentarzy: 353
    Temat: Zapraszamy do redakcji.kont...
    Dodany: 03.02.2010 o 13:48  

    Zapraszamy do redakcji.
    kontakt@insimilion.pl

    Krzesi
     

    Wędrowiec
    Temat: Co lubią fani Baldura
    Dodany: 07.02.2010 o 1:34  

    Czytając recenzję odniosłem wrażenie, że autor pisze nie mając jasnego stanowiska. Nie wyraża swojej opinii. Jeszcze bardziej się w tym utwierdziłem czytając posty.
    Autor czy też autorka, chyba nie jest przekonana o wartości BG i próbując się odnieść do niej w DA (ze względu na "duchowego następcę") sama nie wiedząc co napisać.
    Dla mnie BG jest grą kultową, grą wszechczasów. Mało było gier które zwróciły by moją uwagę w podobny sposób, np. Goods Land of Infinity. Nie słyszeliście o tym? Wcale mnie to nie dziwi, bo nie grafika i efekty stworzyły legendę BG. To specyficzne cechy świata w którym toczy się rozgrywka. Nie grałem jeszcze w DA, ale jeśli ponad powiedzmy połowę PD zdobywa się mieczem, to mówimy o dwóch różnych typach gier RPG i DA nie będzie w moim stylu. BG to fabuła gdzie tylko czasem trzeba pomachać mieczem, do tego niesamowicie nie liniowa, dająca wolność wyboru, dająca świat gdzie mogę iść do karczmy i pogadać z kelnerem i ostatnim pijakiem w kącie, okraść kupca lub z nim pohandlować, a może potrzebuje obrony? Chcę móc się zakochać w innym członku drużyny, chcę by mogli się ze sobą pokłócić, powodując rozpad drużyny, chcę móc poznać ich historię, pośmiać się i wzruszyć. Czy gdzieś wspomniałem o machaniu mieczem, kijem? Raz i starczy.

    Gert
     

    Wędrowiec
    Temat: Jestem fanem BG. Do tego st...
    Dodany: 08.03.2010 o 16:35  

    Jestem fanem BG. Do tego stopnia że przechodzę po raz kolejny drugą część, pierwszą skończyłem jakiś tydzień temu.
    Po raz który? Nie pamiętam. 7-8? Przechodzę kolejny raz bo mam stary komp i nowe gry mi nie pójdą? Nie do końca:)
    Czytając powyższy post odniosłem wrażenie, że autor gloryfikuje trochę to co stare i znane (i dobre!) a z pewną taką
    nieśmiałością podchodzi do nowego.. Czytając powyższy post odniosłem też wrażenie że czytam recenzję Dragon Age :)

    Porównując do BG.
    1. Drużyna - największy plus DA. Dorównująca moim zdaniem drużynie z BG. Niesztampowe postaci, z których każda
    skrywa historie których odkrywanie to największa przyjemność. Jeżeli wydaje wam się ze postacie to stereotypy to
    tylko na pierwszy rzut oka (no może z wyjątkiem Oghrena berserkera moczymordy :) wybacz Oghren). Nie są to postaci z papieru których odejście przechodzi bez echa. Będę ich tak samo długo pamiętał jak Montarona, Xzara czy Minsca. Morrigan ze swoim podejściem do świata, Sten ze swoimi odpowedziami na moje pytania, Alistair ze swoim cynizmem.
    Dodatkowo interakcja w drużynie (heh Zevran komplementujący piersi Wayne) czy możliwośc romansu właśnie. Nie będę
    pisał o zakończeniu i splątaniu fabuły przy odmiennie innych celach do jakich dążą członkowie drużyny. Dawanie
    prezentów i odkrywanie przy tym kolejnych szczegółów z życia drużyny to dodatkowy plus (przy idealnym trafieniu w gusta oczywiście, nie mówię tu o obdarowywaniu kością dla psa czarodziejki bo faktycznie to trochę głupie ale i
    reakcja na taki prezent nikła).
    2. fabuła - ratowanie świata, specjalnie zaskoczenie to nie jest. Ale zwrotów akcji sporo. Alternatywne zakończenia
    praktycznie w każdym wątku fabularnym. Możliwość wyboru strony, a przy zakończeniu gry splątanie fabuły którego idealnie nie da się chyba rozwikłać. Mówię idealnie tak, zeby wszyscy byli zadowoleni. I tak zeby drużyna przetrwała w takiej formie jakbyśmy chcieli.
    3. nieliniowość - liniowość - kilka-kilkanaście lokacji, niby niedużo ale na prawie 120 godzin zabawy mi
    wystarczyło. Nie możemy iść 2 h przed siebie jak w Oblivionie czy Falloucie ok.Ale w BG też mieliśmy lokacje do
    których musieliśmy zajrzeć. Też były ograniczone. Tutaj są takie do których koniecznie musimy (jak w BG) lub które
    możemy pominąć (też jak w BG).
    4. Swoboda działania - tu też możemy zagaić rozmowę praktycznie z każdym. Pijak w knajpie? nie ma problemu.
    Gwardzista na straży? Żaden problem. Okraść kupca lub npc? Bez problemu. Oczywiście niektóre z postaci odpowiedzą
    tylko np. "nie mam czasu spadaj" ale to zupełnie jak w życiu. Spróbujcie zagaić rozmowę z każdym spotkanym
    człowiekiem w pubie :)
    5. Machanie mieczem - ok. Jest tego trochę. Ale są też momenty kiedy przez 2 godziny możesz gadać bez przerwy, łażąc
    po lokacji nie wyciągając nawet miecza z pochwy. Sama walka jest natomiast bardzo wymagająca. Nie jest to głupie
    klikanie na przeciwniku. Tutaj nawet na parę sekund nie można zostawić postaci samych. Przełanczanie się między
    członkami drużyny i taktyczne planowanie walki to podstawa. Dodatkowo spore urozmaicenie stylów walki i różne szkoły magii naprawdę uatrakcyjniają rozgrywkę. PD - nie wiem czy połowa jest za machanie mieczem. Ale z drugiej strony
    questy z BG typu "znajdź mojego kotka" i PD za wykonanie zadania na poziomie kilkuset czy kilku tysięcy nie mają
    sensu. W każdym bądź razie ilość walki w DA jest dla mnie w sam raz. Są typowo "bitewne" lokacje i typowo
    "gadaniowe".
    Podsumowując. BG wielkim RPgiem jest. DA moze nie jest tak przełomowy jak BG. Ale ponownie wywołał u mnie te same
    uczucia co BG.
    Interakcja w druzynie, zwroty akcji, niezła fabuła z jednej a taktyczna walka, spory arsenał (broni i zbroi) to dla
    mnie największe plusy DA.
    Tak jak wspominałem - przeszedłem w 118 godzin krystalicznie czystym i dobrym wojownikiem. Poziom wykonania questów
    pobocznych 75%. Miejscami było naprawdę ciężko.
    Plany? Przejść jeszcze raz ale tym razem złym elfim łotrzykiem :D



    Ten artykuł skomentowano 51 razy.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.

    (1) · 2 · 3 · Nowsze »

    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw